Kulinarny aforyzm: Nadzieja chlebem biednego. Zbigniew Herbert
Lawasz to jeden z dwóch najbardziej rozpowszechnionych gatunków chleba w Iranie (drugi to sangak). Jednak jakie jest pochodzenie tego chleba to trudno chyba obecnie ocenić, ponieważ znany jest także w Armenii, Azerbejżanie, Gruzji i niektórych rejonach Turcji. Chlebek ten, jak inne pochodzące z tego rejonu chleby jest to płaski placek. Pieczony jest w specjalnie przeznaczonych do tego piecach (zdjecia takiego pieca w Armenii można zobaczyc tutaj). Ja oczywiście piekłam go w piekarniku, co raczej nie jest optymalne ;). Zasadniczo ważne jest, aby temperature piekarnika była bardzo wysoka (u mnie ok. 300 stopni) i aby chleb piekł się bardza krótko. Trzeba uważać, aby za bardzo nie wysechł (dopier 3 z moich 4 chlebów osiągnął pożądaną formę 🙂 Lawasz piekłam z przepisu podanego w książce “Zupa z granatów” Marshy Mehran, z tym że zrobiłam go z połowy składników i wszły mi 4 chlebki wielkości blachy w piekarniku.
Składniki:
– 10 g drożdży
– ¼ szklanki ciepłej wody
– 3 łyżki oliwy z oliwek
– ½ szklanka mleka
– 1 łyżka cukru
– 2 łyżeczki soli
– 2 szklanki mąki
Piekarnik rozgrzać do 250 stopni. Drożdże rozrobić z wodą. Odstawić na 15 min. W dużej misce wymieszać rozpuszczone drożdże, oliwę, mleko, cukier i sól. Powoli dosypywać mąkę. Wyrobić ciasto. Podzielić na 4 kule wielkości pomarańczy. Przykryć ściereczką i zostawić do wyrośnięcia na 30 min. Kule ciasta rozwałkować na powierzchni oprószonej mąką na grubość kartki papieru. Można posypać ziarnami maku lub sezamu. Przełożyć na pergamin do pieczenia. Piec w temp. 250-300 stopni przez 3-5 minut.